poniedziałek, 13 lutego 2017

Walentynki.

- Co planujecie na Walentynki? - zwróciła się do mnie z pytaniem kuzynka męża.
- A to dziś Walentynki? - pytam zaskoczona.
- Jutro są.
- Nie wiem. A to trzeba coś planować, obchodzić to?
- No jak to? - zdziwiła się. - Dzień zakochanych. Kwiaty, czekoladki, romantyczna kolacja w restauracji. Może jakieś wyjście do kina.
- Aha... Romantyczna kolacja z T oraz Julcią. 
Z góry wiem, że to niemożliwe. Bardziej się namęczymy, ganiając małą po restauracji, niż co kol wiek zjemy. Jak w końcu usiądziemy, to będziemy się wściekać, że ona nic nie chce jeść. Jeszcze to jedzenie bokiem nam wyjdzie. Nieeee! Mowy nie ma. Nigdzie się nie ruszamy. Pokrótce przedstawiłam kuzynce swój punkt widzenia.
- Oj. Ale dziadki nie zostaną z małą?
Wybuchłam śmiechem. Już widzę, jak teście wręcz się biją, by zająć się wnuczką.
- Nie. Nie zostaną.
- To, co wy Walentynki będziecie robić? Może chociaż lampka wina, jak mała będzie już spała. Lub coś innego, co was uszczęśliwi... - zakończyła z podtekstem.
- Wiem! - krzyknęłam uradowana. - Wiem, co będziemy robić, jak Julka w końcu zaśnie!
- Co? Co? - dopytywała się kuzynka z wypiekami.
- Pójdziemy spać. O tak. Wyspać się byłoby super. - stwierdziłam podniecona. 
To byłby super prezent dla nas oboje. Ja nie musiałabym na przymus wymyślać coś dla niego. Walentynki kompletnie wypadły mi z głowy i w zasadzie nie mam nic, a gotować mi się nie chce jego ulubionej potrawy. On nie musiałby gorączkowo przeszukiwać sklepów za drobiazgiem dla mnie. Tak, to zdecydowanie super pomysł. Wyspać się.

4 komentarze:

  1. Przyznam się, że o walentynkach przypomniałam sobie dopiero po włączeniu komputera. Jakoś to święto u nas się nie przyjęło, chociaż nasz związek można po latach uznać dzisiaj za dość udany (jak ostrożnie to nazywam hehe). Zawsze powtarzam, że każda okazja do świętowania jest dobra, jednak już trudno mi się wczuć w walentynkowy nastrój. Czegoś mi w sobie brakuje, żeby to święto przyswoić. Tobie też się nie dziwię. Różne bywają w życiu priorytety. Głodny nie myśli o sztuce, zmęczony o zabawie itd. Piramida potrzeb kłania się tutaj :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walentynki były fajne jak byłam nastolatką. Teraz w sumie są mi obojętne.☺

      Usuń
  2. Walentynki...nienawidzę. I nie dlatego, że jestem sama ;) źle mi się kojarzą po prostu. A pytań w stylu "jak spędzasz walentynki" wręcz nie cierpie. Dla mnie- dzień jak co dzień. Mogłyby nie istnieć. Zapraszam do mnie po troche motywacji;) Dopiero zaczynam blogowanie, ale startuje rowniez z odchudzaniem:) Pozdrawiam http://magdzidlowy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja zaczelam robic laurke z mlodym XD wiesz... wydzieranka i mielismy zrobic serce ale Michałowi sie szybko znudzilo a ja do dzis nie skonczylam :p Poza tym wystraszylam sie jak maz powiedzial ze powiesi to na scianie :P

    OdpowiedzUsuń